środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 8.

   Luke siedział u mnie dość długo. Powiedział mi, co mam robić, a przy okazji się dowiedziałam, co zmusiło go do bycia tym, kim się stał. Widziałam, że nie było mu łatwo z tym żyć, a co dopiero opowiadać o tym zupełnie obcej osobie. Nie potrafiłam nawet wyobrazić sobie tego, przez co przechodził i tak naprawdę nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć, by go wesprzeć choć w najmniejszym stopniu.
   - Więc już wiesz, co się wydarzyło w moim życiu i dlaczego jestem tym, kim jestem. – powiedział chłopak po dłuższej chwili ciszy między nami. – Początki naszej znajomości nie były zbyt ciekawe, więc jeśli byś chciała, zacznijmy ją od nowa. Jestem Luke.
   Luke wyciągnął rękę w moim kierunku. Patrzyłam na niego i nie widziałam w nim nawet cząstki człowieka, którym stał się po śmierci swojej ukochanej. Wyglądał tak niewinnie, a ja uświadomiłam sobie, że moje problemy nigdy nie były tak poważne jak zawsze myślałam i jedyne, o co powinnam się teraz martwić to moje życie.
   - Kate. – uścisnęłam dłoń Luke’a i uśmiechnęłam się niepewnie, bo nie byłam jednak przekonana, że ta znajomość skończy się dobrze. Byłam świadoma, że to wszystko działo się w niesamowicie szybkim tempie, ale niestety nie miałam na to wpływu. Jeszcze miesiąc temu zapewniałam mamę, że nic mi się nie stanie na treningu, a teraz muszę zrezygnować z mojej pasji.
   - Miło mi cię poznać, Kate. – wyglądało na to, że chłopak miał szczere intencje wobec mnie, ale nie miałam zamiaru obdarzyć go zaufaniem, przynajmniej nie teraz.
   - Luke, czy mógłbyś mi coś obiecać? – zapytałam. Była jedna rzecz, która nie dawała mi spokoju, a dokładniej ktoś. Tym kimś był Ian. Bardzo nie chciałam go w to wplątywać, ale odniosłam wrażenie, że już zaczął się czegoś domyślać. – Nie chcę, żeby Ian się o czymś dowiedział. Nie chcę, żeby był w niebezpieczeństwie.
   - Nic mu się nie stanie. Obiecuję ci to. – odparł, a mnie wcale się lżej na sercu nie zrobiło. Wiedziałam, że jak tylko Ian dowie się czegoś, czego wiedzieć nie powinien, wpadnie w kompletne bagno. Sam fakt, że dzisiaj nie pojawiłam się w szkole na pewno go zdziwił, bo nigdy nie zdarzyło mi się opuścić chociażby jednej lekcji. Teraz tylko muszę poczekać na telefon od niego, bo bez tego się nie obejdzie.
   - Wiesz… - zaczęłam. – Te mistrzostwa były moim największym marzeniem i boli mnie to, że nie będę w stanie go spełnić. Byłam tak blisko…
   Do oczu napłynęły mi łzy. Nie wiedziałam, co zrobić. Moje jedyne marzenie nie może zostać spełnione. Byłam zdruzgotana.
   - Hej… - Luke się odezwał i przysunął do mnie. – Czasem musi być ciężko, żeby potem było dobrze. Będą następne mistrzostwa, na które na pewno pojedziesz bez żadnych obaw.
   - O ile przeżyję. – powiedziałam i wybuchłam płaczem. – Tak bardzo się boję.
   Poczułam rękę chłopaka na plecach, a po chwili zalazłam się w jego ramionach, wciąż płacząc. Nie mogłam się już powstrzymywać, mimo to wiedziałam, że to dopiero początek. Wiedziałam, że będzie coraz gorzej i cały czas, który poświęcałam swojej pasji i jedynemu przyjacielowi będę musiała poświęcić na siedzenie w domu i rozmyślanie, kiedy to wszystko dobiegnie końca. Wmawiałam sobie, że wszystko będzie dobrze, jednak to sprawiało, że czułam się jeszcze gorzej pod względem psychicznym.
   - Katie, spokojnie. Nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić. – odrzekł Luke po kilku minutach.
   Starałam się uspokoić, ale nie wiedziałam w jaki sposób. Chciałam tylko wyjść z domu bez obaw, że mogę stracić życie.
   - Nie mogę tu już dłużej siedzieć. – powiedziałam, gdy już trochę się uspokoiłam. Wstałam kanapy, na której siedzieliśmy i poszłam do kuchni. Przepłukałam twarz zimną wodą i dodałam: - Możemy stąd wyjść chociaż na godzinę?
   - A gdzie byś chciała iść? – Luke przyszedł do kuchni i oparł się o ścianę.
   - Nie wiem, gdziekolwiek, byle nie siedzieć w domu.
   - Okej… znam takie miejsce, które może ci się spodobać. – chłopak uśmiechnął się i podszedł do drzwi wyjściowych. Ja wciąż stałam w tym samym miejscu. – Idziesz czy nie?
   Szczerze mówiąc to trochę się zdziwiłam. Myślałam, że mam kategoryczny zakaz wychodzenia z domu. Z jednej strony się ucieszyłam, ale z drugiej pomyślałam o niebezpieczeństwie, które może czyhać na mnie w każdej chwili.
   - Tak, idę. Tylko trochę mnie to zdziwiło. Myślałam, że nie pozwolisz mi wyjść z domu.
   - Tam, gdzie pojedziemy będzie bezpiecznie.
   - W porządku. Więc tylko się przebiorę. – powiedziałam i szybko pobiegłam do swojego pokoju.
   Pierwszą rzeczą, która przykuła moją uwagę było otwarte okno. Byłam pewna, że jak dzisiaj wstawałam to było zamknięte. Doszłam do wniosku, że to pewnie wiatr je otworzył, więc je po prostu zamknęłam. Jednak wchodzenie do mojego pokoju było w tej chwili błędem i uświadomiłam to sobie, gdy zobaczyłam wysokiego chłopaka, który pokpiwająco się na mnie patrzył. Uświadomiłam sobie, że to także on zatrzymał mnie, gdy wracałam, a raczej uciekałam z domu Luke’a. W tej chwili byłam tak przerażona, że nie mogłam się nawet ruszyć, a serce mi biło tak mocno, że można było je usłyszeć.
   - Myślałaś, że mi uciekniesz? – podszedł bliżej. – Cóż, prawda jest taka, że przede mną nie da się uciec, moja droga.
   - Dobra, czego ode mnie chcesz? – zapytałam, nie wiedząc, co zrobić. Krzyczeć? Uciekać?
   - Chcę tylko twojej śmierci, to takie proste. – odrzekł. – Ale spokojnie, dzisiaj pójdziesz ze mną, najpierw muszę się z tobą trochę zabawić.

   - Luke! – krzyknęłam najgłośniej jak tylko potrafiłam i pobiegłam do drzwi. Mężczyzna jednak mnie złapał i przyłożył coś do twarzy, a ja po chwili widziałam już tylko ciemność.
___
Jednak wyszło mi to trochę szybciej niż się spodziewałam, ale myślę, że to lepiej dla osób, które chcą jeszcze to czytać. Myślę, że przez ten rok czasu, kiedy nic tu nie wstawiałam, mój styl pisania trochę się zmienił, ale to Wy jesteście tu od oceniania. Mimo wszystko, muszę dojść do wprawy po tak długiej przerwie. Następny rozdział pojawi się dopiero, gdy pod notką pojawią się jakieś komentarze z opinią o rozdziale (a chciałabym, żeby się pojawiły!). 
Mam nadzieję, że da się to przeczytać, mimo że mało w nim jakichś ciekawych zwrotów akcji, ale niedługo się takowe pojawią! Więc żeby nie przedłużać, dziękuję Wam za jakąkolwiek uwagę i do następnego! 

niedziela, 14 czerwca 2015

UWAGA!

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie! Mam nadzieję, że jeszcze mnie trochę pamiętacie. Chciałam poinformować wszystkich czytelników, że mam zamiar powrócić do pisania tego opowiadania i chcę je skończyć. Ostatni rok był niestety rokiem dla mnie ciężkim, gdyż zmagałam się z nauką w klasie maturalnej i nie było to wcale przyjemne zajęcie. Na szczęście szkołę i zarazem maturę mam już za sobą i postaram się jakoś nadrobić moją nieobecność na tym blogu. Szczerze mówiąc to trochę już zapomniałam, jak to jest pisać opowiadanie, ale mam nadzieję, że nie wypadłam aż tak z wprawy mając za sobą kilkadziesiąt wypracowań i rozprawek z polskiego (hahaha). Myślę, że kolejnego rozdziału możecie się spodziewać na przełomie czerwca i lipca i od tego momentu rozdziały powinny pojawiać się raczej regularnie.
Jeśli macie jakieś pytania, bądź chcecie zostać poinformowani o rozdziale, to mój twitter: decisiontaken
Dziękuję tym, którzy to przeczytali i "widzimy" się niedługo!