poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 3.

Luke’s POV
   - Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? – zapytał Beau, który nie był za tym, bym robił to, czym zajmował się także on.
   - Tak, chyba tak. – powiedziałem. – Ona jest naprawdę wyjątkową dziewczyną. Nigdy takiej nie poznałem. – po chwili zorientowałem się, że wypowiedziałem te słowa na głos.
   - Nie wiem, Luke, a cię nie zmuszę zrobisz to co będziesz chciał zrobić.
   Siedzieliśmy w piwnicy starej opuszczonej kamienicy. Przebywaliśmy tu, gdyż byliśmy pewni, że tutaj nikt nas nie usłyszy, a wiedzieliśmy, że nikt nie ma prawa dowiedzieć się chociaż o jednej akcji, którą planuję albo ja, albo mój brat. Mój brat siedział w takim bagnie po uszy, jednak byłem świadomy, że nie jest on zadowolony z faktu, że kolejny raz dostałem zlecenie zabójstwa kogoś ważnego. Co prawda, młodziutka Kate Young nie była kimś szczególnym. Była tancerką dość znaną w całym San Francisco.
   - Nie mam pojęcia, co chcę zrobić. – powiedziałem po chwili ciszy.
   - Wiesz, dobrze, że możesz się jeszcze wycofać. – uświadomił mnie. – Mówię jeszcze raz, zrobisz, co będziesz chciał, ale ja kolejny raz nie będę ci ratował dupy.
   - Poradzę sobie sam! – burknąłem zirytowany i wstałem z krzesła, na którym siedziałem.
   - Uspokój się. – polecił mi spokojnie. – Dobrze wiesz, że możesz to zrobić, ale jednocześnie możesz się też wycofać.
   - Ale ja nie chcę. Nie muszę. – odwróciłem się do niego plecami. Sam nie byłem pewien co do swoich wyborów. Chciałem pokazać bratu, że nie jestem jakimś niezdecdowanym dzieciakiem. Byłem świadomy tego, co robię, jednak nie wiedziałem czy jest to zgodne z tym co robiłem jeszcze do niedawna.
   - A jeśli ją polubisz?! – krzyknął.
   - Nie biorę tego pod uwagę. – powiedziałem obojętnie. – Praca to praca, mam wykonywać polecenia które mi wydają.
   - Luke, ty sam nie masz pojęcia, co mówisz. – pokręcił głową Beau.
   - Wiem, jestem świadomy swoich słów i czynów. – tymi słowami utwierdziłem brata w przekonaniu, że wcale nie jestem pewien swoich zamiarów.
   - Jeszcze wspomnisz moje słowa, zobaczysz. – położył mi rękę na ramieniu. Nie wzruszony odwróciłem isę do niego, lecz nie spojrzałem mu w oczy Wiedział, że góruje nade mną swoją inteligencją mimo, że wyglądał na bezuczuciowego dupka, który nie ma pojęcia o życiu.
   - Dasz mi spokój? – zadałem mu retoryczne pytanie. Chciałem wyjść z tej piwnicy jak najszybciej, a gdy byłem przy drzwiach usłyszałem głos brata:
   - Oni nie mają litości, pamiętaj. Teraz jesteś jednym z nich i szybko nie pozwolą ci na odejście.
   Jego słowa utkwiły mi w myślach. Byłem świadomy faktu, że gdy będę chciał zrezygnować z bycia „chłopcem na posyłki”, zaryzykuję życie nie tylko swoje, ale także mojej rodziny i przyjaciół.
Kate’s POV
   - Tak mamo, już wracam do domu. – powiedziałam do telefonu, który trzymałam przy uchu. – Nie, nie jestem głodna. Będę za pół godziny, spokojnie.
   Wracałam z treningu. Byłam naprawdę wykończona, ale usatysfakcjonowana, gdyż staję się coraz lepsza w tym, co robię i mogę mieć szansę na zajęcie miejsca na podium na mistrzostwach świata. Ian mi bardzo pomaga i jestem mu za to naprawdę wdzięczna. Poza tym mam wrażenie, że chłopak uważa, iż jest w pewnym sensie zobowiązany do tego, by mi pomóc. Właściwie to się nie dziwię, gdyż przyjaźnimy się nie od wczoraj i jedno drugiemu zawsze chce pomóc. Naprawdę cieszyłam się, że mam kogoś, kto zawsze będzie przy mnie i nie będzie mnie oceniał.
   Było już w miarę ciemno i chłodno, więc założyłam bluzę, którą przed chwilą trzymałam jeszcze w ręku. Przyspieszyłam kroku. Nie nie lubiłam wracać sama po ciemku. Mimo, że skończyłam już te siedemnaście lat, naprawdę bałam się ciemności, a w głowie miałam już gotowe najczarniejsze scenariusze. Oczywiście nie chciałam, by się spełniły.
   Szłam spokojnie, gdy usłyszałam z sobą kroki. Nie odwracając się, by sprawdzić, kto to mógł być, skręciłam w ślepą uliczkę. Miałam nadzieję, że ten ktoś pójdzie sobie w swoją stronę, ale moje prośby nie zostały wysłuchane. Odwróciłam się, gdy tylko się zatrzymałam. Nie zdążyłam nic zobaczyć, bo poczułam, że upadam na ziemię.
   Obudziłam się i złapałam się za głowę. Tak właściwie to się za tą głowę nie złapałam, gdyż zorientowałam się, że mam związane ręce. W pomieszczeniu było bardzo ciemno, więc nie miałam zielonego pojęcia, gdzie się teraz znajduję.

   - O widzę, że nasza księżniczka się już obudziła. – usłyszałam czyiś głos. Najgorszy był fakt, że znałam ten głos.

**
Hej, wybaczcie, że tak długo czekaliście na ten rozdział. Nie miałam zbyt dużej weny i przed chwilą to skończyłam. Co prawda jest dość krótki, ale musicie to przeżyć. Obiecuję, że następny będzie dłuższy :> 
No cóż, jak chcecie być powiadamiani, piszcie na tt: @decisiontaken.
xx