niedziela, 29 września 2013

Rozdział 2.

Kate’s POV
   Ten Luke mimo, że był cholernie przystojny, sprawiał wrażenie trochę natrętnego. Poza tym był mi dziwnie znajomy mimo, że nigdy nie widziałam go na oczy.
   - A lubisz coś jeszcze oprócz tańca? – zadał mi kolejne pytanie.
   - Dużo rzeczy. – uśmiechnęłam się sztucznie i przyspieszyłam kroku, ale chłopak ne dawał za wygraną.
   - Na przykład co? – dogonił mnie w ułamku sekundy.
   - Śpiewać.
   - O, to ciekawe… - zamyślił się. – Zaśpiewasz mi coś?
   - Nie. – odpowiedziałam bez namysłu, ale potem dodałam: - Może kiedy indziej,teraz muszę iść do domu.
   - Oh, rozumiem. – powiedział. – A czy jest może...
   - W takim razie cześć. – przerwałam mu, bo właśnie dotarliśmy do mojego domu. Chciałam już wchodzić do środka, gdy usłyszałam ciche ‘do jutra’. Nie ukrywam, przeraziło mnie to trochę, bo wcale nie chciałam się z nim spotykać ani jutro, ani pojutrze, ani nigdy więcej. Mimo, że był naprawdę przystojny, to naprawdę przeraził mnie swoją tajemniczością i tym wypytywaniem o wszystko. Uważałam, że te informacje o mnie nie są mu do niczego potrzebne.
   Weszłam do domu. Zegar wiszący na ścianie wskazywał godzinę dwudziestą, czyli trochę później niż godzina, o której miałam być w domu. No dobra, nawet nie trochę. Spóźniłam się prawie dwie godziny. Miałam nadzieję, że nikt mnie nie zauważy, więc po cichu zaczęłam się rozbierać. Jednak, jak to wszyscy mówią, nadzieja matką głupich. W przedpokoju ukazała się moja rodzicielka, dość zdenerwowana.
   - Gdzie byłaś tak długo? – zapytała, starając się zachować spokój, jednak nie wychodziło jej to najlepiej.
   - Na treningu, przecież ci mówiłam. – odpowiedziałam patrząc w telefon, który właśnie wyciągnęłam z kieszeni spodni.
   - Od czternastej do dwudziestej? – jej nerwy zaczęły puszczać wodzy.
   - Spokojnie. – zaczęłam. – Byłam po szkole z Ianem na mieście, żeby zjeść coś pożywnego, po treningu wracałam na pieszo, a z centrum miasta na nogach wraca się co najmniej pół godziny.
   - Dobrze. – powiedziała krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. – Idź już na górę.
   Uśmiechnęłam się do mamy i pobiegłam po schodach do swojego pokoju.
   Usiadłam na łóżku. Coś mnie niepokoiło w tym całym Luke’u. Nie chodziło o jego zachowanie, bo pod tym względem był w miarę normalny. Za wszelką cenę chciał się dowiedzieć o mnie jak najwięcej. Co prawda nie odpowiedziałam mu na każde z zadanych pytań, ale doszłam do wniosku, że i tak powiedziałam mu o wiele za dużo. Poznałam go dopiero dzisiaj, między innymi stąd moje obawy.
Luke’s POV
   Widziałem, że ta dziewczyna mi nie ufa. Widziała we mnie coś, czego inni nigdy nie dostrzegali. Nie chciała ze mną otwarcie rozmawiać. Musiałem zdobyć jej zaufanie, bo inaczej nie będę miał tej satysfakcji, gdy będę musiał ją zabić.
   Wszedłem do domu, w którym panowała niesamowita cisza i ciemność. Nikogo nie było. Właściwie to lepiej dla mnie. Nikt mi nie pieprzył nad uchem, jaki to ja nie jestem, ani nie wypominał mi moich wad. Nienawidziłem siebie coraz bardziej, gdy ludzie utwierdzali mnie w przekonaniu, że ja jestem tym gorszym bliźniakiem, tym, który nic nie potrafi osiągnąć, tym, który nigdy nie będzie kimś.
   Gdy jeszcze mieszkaliśmy w Australii, miałem dziewczynę. Miała na imię Sophie. Była dla mnie całym światem. Byłem szczęśliwy aż do czasu, gdy została uprowadzona przez  jeden z największych gangów pracujących na zlecenie. Wiem, że należał do niego mój najlepszy przyjaciel – Nate. Nie potrafiłem zrozumieć, czemu mi to zrobił.
   - Nie ruszaj się, albo ją zabiję. – powiedział Nate.
   - Nate, proszę cię. Nie rób tego. – powiedziałem, a z moich oczu popłynęły łzy.
   - Niby czemu?! – krzyknął. – Jeśli nie może być moja, to nie będzie niczyja!
   - Nate… - spróbowałem jeszcze raz i zrobiłem mały krok do przodu. Po chwili usłyszałem strzał. On to zrobił. Zabił ją.
   Po tym wydarzeniu załamałem się. Nie potrafiłem myśleć logicznie, nie potrafiłem normalnie funkcjonować. Nie bez niej. Trafiłem do psychiatryka, gdy nikt nie potrafił sobie ze mną poradzić. Siedziałem tam pół roku. To był najcięższy dla mnie czas. Nie miałem wtedy nikogo. Nawet mama i bracia o mnie zapomnieli. Pamiętam tylko, że odwiedzili mnie tam raz czy dwa w ciągu tych niesamowicie wolno ciągnących się sześciu miesięcy. Nie wiem, bali się mnie? Wiedziałem, że nie byłem idealny, że brakowało mi naprawdę dużo do mojego idealnego sobowtóra – Jai’a, który nigdy nie popełnił żadnego błędu i przede wszystkich był perfekcyjny pod każdym względem nie tylko dla naszej matki, ale także dla całej rodziny.
   Po tych sześciu miesiącach przeprowadziliśmy się do San Francisco, gdzie miałem zacząć wszystko od nowa. Wszystko było naprawdę dobrze, dopóki Beau nie zaczął pojawiać się w domu tylko w nocy, żeby się przespać, a na drugi dzień znowu wyjść z samego rana. Nikt nie wiedział, co się z nim działo. Gdy postanowiłem z nim porozmawiać, nie chciał mi udzielić żadnych informacji na temat jego wczesnego wychodzenia z domu i pojawiania się w nim dopiero późno w nocy. Po kilku tygodniach odkryłem, co ukrywał przede mną mój brat. Okazało się, że należał do jednego z miejscowych gangów. Nie mieszał się jednak w żadne przestępstwa, aż do czasu.
   - Luke, ja zabiłem człowieka. – powiedział siadając na łóżku. Nie miałem pojęcia, co powiedzieć. – Luke?
   Wciąż nic nie mówiłem.
   - Luke, powiedz coś! – krzyknął i potrząsnął mną.
   - Ja… - zacząłem. – Beau, jak mogłeś… ja nie wierzę… Zostaw mnie. – powiedziałem, gdy mnie nie puścił i wciąż trzymał za ramiona. – Zostaw mnie! – krzyknąłem i wybiegłem z pokoju, w którym obaj przed chwilą przebywaliśmy.

   Po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do faktu, że mój brat morduje ludzi na zlecenie. Sam zapragnąłem zemsty po tym, jak Nate zabił Sophie. Dowiedziałem się od Beau, co zrobić, żeby nie zostać złapanym. To on mnie wszystkiego nauczył. Po jakimś czasie podał mi namiary na mężczyznę, który zatrudniał ludzi pracujących na zlecenie. Byłem świadomy tego, że nie będzie odwrotu, gdy wkroczę w świat pełen przestępstw. 

***
No hej :> Proszę bardzo, świeży, nowy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Natenczas nie mam pojęcia, kiedy będzie kolejny, chciałabym dodać go najwcześniej za tydzień, ale nie wiem, jak to wyjdzie z czasem i nauką. 
Cóż, fragmenty pisane kursywą to WSPOMNIENIA. Tak, żebyście nie mieli wątpliwości. Jeśli macie jakieś pytania, kierujcie je tu: http://www.ask.fm/madiza :) A jak chcecie, bym Was informowała, proszę pisać na twittera: @decisiontaken :) Do następnego! xx

8 komentarzy:

  1. fajne fajne :Dczekam na nowy :)
    @ebulbio

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się... następny dodaj jak najszybciej :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny. Ależ jestem niecierpliwa! Trochę się tutaj mało dzieje, ale jest ok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dopiero drugi rozdział. Spokojnie. Jeszcze dużo się wydarzy ;)

      Usuń
  4. irfgijdgfogj
    Boże niech ona mu nie ufa, niech ona mu nie ufa niech ona nie ginie ona nie może zgninąć lubię ją to jak strata dla całego społeczeństwa Luke rozumiem że masz zrytą psychikę ale nienienienienienie zabijaj jej albo ja zabiję ciebie. Chce kolejny rozdział. @97Fallen_Angel

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział ! Normalnie omxsncjsdkc ! Czekam na nexta !

    OdpowiedzUsuń
  6. fdjsdigsdgfisfkgjksg *-*
    O mój Boziu, to jest genialne :D
    ty mój geniuszu, ty <3
    rozdział jest niesamowity, na prawdę, cudo ^^
    czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń x
    @awhmyluke
    P.S informuj mnie (: x
    dogs-are-gonna-bark-fanfic.blogspot/

    OdpowiedzUsuń