niedziela, 15 września 2013

Prolog.

Kate’s POV
   Czasami zastanawiam się, co y było, gdybym zrobiła pewne rzeczy. Czy moje życie byłoby inna, lepsze? Czy decyzje, które pojęłam, były słuszne? Nigdy nie poznam odpowiedzi na te pytania.
   Usiadłam na parapecie i zaczęłam przyglądać się słonecznemu San Francisco. Dziś pogoda sprzyjała osobom lubiącym wylegiwać się na plaży. Była dopiero jedenasta rano, a z pewnością zgromadziło się tam już dość sporo ludzi.
   Z rozmyślań wyrwało mnie skrzypnięcie otwieranych drzwi. Do środka weszła moja rodzicielka z tacą w rękach, na której był położony talerz z dwoma tostami, a obok szklanka soku pomarańczowego. Jęknęłam nieporadnie.
   - Mamo, mówiłam ci już, że nie jestem głodna…
   - Kate, musisz coś jeść, kochanie, ostatnio bardzo ciężko trenujesz, a śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu całego dnia. – uśmiechnęła się z troską. – Po prostu martwię się o ciebie, zwłaszcza po wczorajszym incydencie na zajęciach.
   - Oj, daj spokój, raz zemdlałam i robisz z tego problem. To nic takiego. – spojrzałam na nią z wyrzutem.
  Mama westchnęła cicho i podała mi tacę ze śniadaniem.
   - Zjedz to i idź na spacer, musisz się dotlenić. – pocałowała mnie w czubek głowy i wyszła z mojego pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi.
   Niechętnie wzięłam się za konsumowanie śniadania. Nie wiem, czemu mama tak się o mnie martwi. Raz zemdlałam, do tego z przepracowania, bo wczoraj siedziałam na Sali choreograficznej cały dzień. Przygotowuję się do mistrzostw świata w hip-hopie i po prostu wczoraj przeholowałam. Na razie idzie mi przeciętnie, ale zostały mi dwa miesiące, więc muszę trenować. Stwierdziłam, że mogę poprosić o pomoc w przygotowaniach mojego przyjaciela, Iana. Chwyciłam więc za telefon i wykręciłam numer do chłopaka. Po trzech sygnałach usłyszałam jego głos.
   - Cześć, masz może teraz czas? – spytałam.
   - To zależy, do czego jestem ci potrzebny. – usłyszałam jego śmiech.
   - Mama zaraz wyrzuci mnie siłą z domu, jak nie pójdę na spacer…
   - No to za pięć minut tam gzie zawsze. – przerwał mi i rozłączył się. Jak to on.
   Przebrałam się w czarne dżinsy i białą koszulkę z nadrukiem, a włosy związałam w wysoki kucyk. Dokończyłam śniadanie i wyszłam z pokoju. Prze wyjściem założyłam na stopy białe trampki i wyszłam z domu, wcześniej uprzedzając o tym mamę.
   Pięć minut później stałam przy fontannie czekając na mojego przyjaciela. Jak zwykle się spóźniał.
   - Eastwood, gdzie ty się podziewasz? – zapytałam siebie patrząc na zegarek w telefonie.
   - A tutaj. – usłyszałam za swoimi plecami.
   Podskoczyłam wystraszona i szybko się odwróciłam. Po chwili się uśmiechnęłam.
   - Nigdy Ci się to nie znudzi, prawda? – lekko uderzyłam go w ramię.
   - Chyba nie… - uśmiechnął się zawadiacko.
   - Nienawidzę cię za to. – próbowałam stłumić śmiech.
   - Daj spokój… - wystawił język. – Idziemy na lody?
   Pokiwałam twierdząco głową i ruszyliśmy w stronę lodziarni.
***
   - Jaki chcesz smak? – zapytał Ian.
   - Kokosowy. – powiedziałam po chwili namysłu.
   Gdy chłopak kupował lody, ja na chwilę odeszłam i rozejrzałam się dookoła. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo piękny. Od każdego przechodnia biła niesamowicie pozytywna energia. Sama byłam uśmiechnięta, dopóki mój wzrok nie zatrzymał się na pewnym chłopaku. Był ubrany całkowicie na czarno i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że patrzył się prosto na mnie. Stał po drugiej stronie ulicy, ale wiedziałam, że jego wzrok spoczywa na mnie. Zmrużyłam oczy i stwierdziłam, że mi się przewidziało. Odwróciłam się, aby podejść do Iana, ale stał już przede mną z lodami w obu rękach. Podał mi jednego i widząc mój wyraz twarzy zapytał się, co się stało.
   - Nie, nic. Po prostu trochę rozbolała mnie głowa. – odpowiedziałam uśmiechając się z ulgą wiedząc, że chłopak jest już przy mnie.
   - Może chcesz usiąść? – spytał patrząc się na mnie nieufnie.
   - Nie, już jest w porządku. – odpowiedziałam, ale wiedziałam, że i tak pójdziemy na tej ławce usiąść, więc zaczęłam kierować się w stronę jednej z nich.
   - Kate, ja wiem, co się wczoraj wydarzyło, więc wolałbym, żebyś była ostrożniejsza. – powiedział poważnie.
   - To, że raz zemdlałam, nie znaczy, że będę mdleć codziennie. – popukałam się w głowę,  po chwili odruchowo spojrzałam w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał ten tajemniczy chłopak. Zniknął.
Luke’s POV
   Usiadłem na krześle w ciemnej piwnicy. Uśmiechnąłem się do siebie patrząc na zdjęcie uśmiechniętej dziewczyny.
   - Kate Young, zacznij żegnać się ze swoimi znajomymi i rodzinką. Długo tu nie pobędziesz.
   Wyciągnąłem z kieszeni spodni telefon, wybrałem numer i przyłożyłem go do ucha. Dwa sygnały i usłyszałem niski głos po drugiej stronie.
   - Cześć szefie. – powiedziałem do telefonu. – Namierzyłem ją, wiem, gdzie i z kim najczęściej przebywa. To będzie łatwe.
   - Cieszę się, że się rozumiemy, Brooks. – powiedział John Carter, mój zleceniodawca. – Pamiętaj, masz na to dwa miesiące. – dodał i rozłączył się.

   - Nie potrzebuję na to dwóch miesięcy. – mruknąłem. – Wystarczy mi na to kilka dni.

***
Witam Was z nowym opowiadaniem o Janoskians. Jest to coś w rodzaju prologu, chcę zobaczyć, czy ktoś będzie to chciał czytać i czy w ogóle się komuś spodoba fabuła. Jeśli to czytasz, zostaw, proszę, opinię pod tymże prologiem :) Na razie się żegnam i do może następnego! 

13 komentarzy:

  1. to zaczyna być ciekawe :D Chce rodział 1 ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam i czekam na 1 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, ciekawe. Tak się zastanawiam o co może chodzić z tym zleceniem i mam kilka pomysłów, ale pozostawię je dla siebie. Mam nadzieję, że niedługo coś dodasz, bo chciałabym zobaczyć, do czego dążysz w tym opowiadaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy 1 rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  5. no, no, weszłam na chwilę i postanawiam że zostanę na dłużej :D
    świetny prolog, nie powiem, dobra robota <3
    z niecierpliwością czekam na 1 rozdział i cieszę się, że 'znalazłam' siostrę Janoskianator :D
    jeśli miałabyś ochotę, zaczęłam pisać fanfic o Janoskians, trochę inny niż część 'słit fanfikszyns'....otóż nasi kochani Janoskians nie wkręcają ludzi ani nie szczekają w autobusie, o nie...mają wtyki z narkotykami, uciekają przed policją i nielegalnie posiadają broń.
    dodatkiem specjalnym, jak i nagłym zaskoczeniem jest, jak na ich drodze - zupełnie przypadkowo - znajdują krwawiącą na ulicy Rosalie...lecz chłopcy nawet nie wiedzą, jak bardzo jej mroczna przeszłość wiąże się z ich wczesnymi latami(...)
    zapraszam (:
    http://dogs-are-gonna-bark-fanfic.blogspot.com/
    @MyHeroineFenty
    aa, i byłabym wdzięczna gdybyś informowała mnie o nowych rozdziałach <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawe moja "siostrzyczko" Janoskianators :) Intrygujące i poważne... Oby tak dalej i zapraszam na mojego bloga o Janoskians (;
    http://fan-fiction-janoskians-pl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam to i moja szczeka wpierdala beton. Kobieto to było, jest, będzie niesamowite! Ja tu myśle kolejny o Jano, a tu się szykuje coś typu " JAPIERDOLE ZDYCHAM UMIERAM NIE WSTAJE DAJCIE MI WODY BO ŚWIATLEŁKO W TUNELU CORAZ BLIŻEJ" ja chce jeszcze! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy 1 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. BARDZO ORGINALNE :) CZEKAM NA NASTEPNY

    OdpowiedzUsuń
  10. ja chce kur*a pierwszy rozdział Tu i Teraz

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy będzie ten 1 rozdział??????????????????/

    OdpowiedzUsuń
  12. Już zabieram się do czytania rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Akhaiznjaka strasznie podoba mi się pomysł z postacią Iana hihi


    @ahL.

    OdpowiedzUsuń