Kate’s POV
Ten Luke mimo, że był cholernie przystojny,
sprawiał wrażenie trochę natrętnego. Poza tym był mi dziwnie znajomy mimo, że
nigdy nie widziałam go na oczy.
- A lubisz coś jeszcze oprócz tańca? – zadał
mi kolejne pytanie.
- Dużo rzeczy. – uśmiechnęłam się sztucznie
i przyspieszyłam kroku, ale chłopak ne dawał za wygraną.
- Na przykład co? – dogonił mnie w ułamku
sekundy.
- Śpiewać.
- O, to ciekawe… - zamyślił się. –
Zaśpiewasz mi coś?
- Nie. – odpowiedziałam bez namysłu, ale
potem dodałam: - Może kiedy indziej,teraz muszę iść do domu.
- Oh, rozumiem. – powiedział. – A czy jest
może...
- W takim razie cześć. – przerwałam mu, bo
właśnie dotarliśmy do mojego domu. Chciałam już wchodzić do środka, gdy
usłyszałam ciche ‘do jutra’. Nie ukrywam, przeraziło mnie to trochę, bo wcale
nie chciałam się z nim spotykać ani jutro, ani pojutrze, ani nigdy więcej. Mimo,
że był naprawdę przystojny, to naprawdę przeraził mnie swoją tajemniczością i
tym wypytywaniem o wszystko. Uważałam, że te informacje o mnie nie są mu do
niczego potrzebne.
Weszłam do domu. Zegar wiszący na ścianie
wskazywał godzinę dwudziestą, czyli trochę później niż godzina, o której miałam
być w domu. No dobra, nawet nie trochę. Spóźniłam się prawie dwie godziny.
Miałam nadzieję, że nikt mnie nie zauważy, więc po cichu zaczęłam się rozbierać.
Jednak, jak to wszyscy mówią, nadzieja matką głupich. W przedpokoju ukazała się
moja rodzicielka, dość zdenerwowana.
- Gdzie byłaś tak długo? – zapytała,
starając się zachować spokój, jednak nie wychodziło jej to najlepiej.
- Na treningu, przecież ci mówiłam. –
odpowiedziałam patrząc w telefon, który właśnie wyciągnęłam z kieszeni spodni.
- Od czternastej do dwudziestej? – jej nerwy
zaczęły puszczać wodzy.
- Spokojnie. – zaczęłam. – Byłam po szkole z
Ianem na mieście, żeby zjeść coś pożywnego, po treningu wracałam na pieszo, a z
centrum miasta na nogach wraca się co najmniej pół godziny.
- Dobrze. – powiedziała krzyżując ręce na
wysokości klatki piersiowej. – Idź już na górę.
Uśmiechnęłam się do mamy i pobiegłam po
schodach do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku. Coś mnie niepokoiło w tym
całym Luke’u. Nie chodziło o jego zachowanie, bo pod tym względem był w miarę
normalny. Za wszelką cenę chciał się dowiedzieć o mnie jak najwięcej. Co prawda
nie odpowiedziałam mu na każde z zadanych pytań, ale doszłam do wniosku, że i
tak powiedziałam mu o wiele za dużo. Poznałam go dopiero dzisiaj, między innymi
stąd moje obawy.
Luke’s POV
Widziałem, że ta dziewczyna mi nie ufa.
Widziała we mnie coś, czego inni nigdy nie dostrzegali. Nie chciała ze mną
otwarcie rozmawiać. Musiałem zdobyć jej zaufanie, bo inaczej nie będę miał tej
satysfakcji, gdy będę musiał ją zabić.
Wszedłem do domu, w którym panowała
niesamowita cisza i ciemność. Nikogo nie było. Właściwie to lepiej dla mnie.
Nikt mi nie pieprzył nad uchem, jaki to ja nie jestem, ani nie wypominał mi
moich wad. Nienawidziłem siebie coraz bardziej, gdy ludzie utwierdzali mnie w
przekonaniu, że ja jestem tym gorszym bliźniakiem, tym, który nic nie potrafi
osiągnąć, tym, który nigdy nie będzie kimś.
Gdy jeszcze mieszkaliśmy w Australii, miałem
dziewczynę. Miała na imię Sophie. Była dla mnie całym światem. Byłem szczęśliwy
aż do czasu, gdy została uprowadzona przez
jeden z największych gangów pracujących na zlecenie. Wiem, że należał do
niego mój najlepszy przyjaciel – Nate. Nie potrafiłem zrozumieć, czemu mi to
zrobił.
- Nie ruszaj się, albo ją zabiję. – powiedział Nate.
- Nate, proszę cię. Nie rób tego. – powiedziałem, a z moich oczu
popłynęły łzy.
- Niby czemu?! – krzyknął. – Jeśli nie może być moja, to nie będzie
niczyja!
- Nate… - spróbowałem jeszcze raz i zrobiłem mały krok do przodu. Po
chwili usłyszałem strzał. On to zrobił. Zabił ją.
Po tym wydarzeniu załamałem się. Nie
potrafiłem myśleć logicznie, nie potrafiłem normalnie funkcjonować. Nie bez
niej. Trafiłem do psychiatryka, gdy nikt nie potrafił sobie ze mną poradzić.
Siedziałem tam pół roku. To był najcięższy dla mnie czas. Nie miałem wtedy
nikogo. Nawet mama i bracia o mnie zapomnieli. Pamiętam tylko, że odwiedzili
mnie tam raz czy dwa w ciągu tych niesamowicie wolno ciągnących się sześciu
miesięcy. Nie wiem, bali się mnie? Wiedziałem, że nie byłem idealny, że
brakowało mi naprawdę dużo do mojego idealnego sobowtóra – Jai’a, który nigdy
nie popełnił żadnego błędu i przede wszystkich był perfekcyjny pod każdym
względem nie tylko dla naszej matki, ale także dla całej rodziny.
Po tych sześciu miesiącach przeprowadziliśmy
się do San Francisco, gdzie miałem zacząć wszystko od nowa. Wszystko było
naprawdę dobrze, dopóki Beau nie zaczął pojawiać się w domu tylko w nocy, żeby
się przespać, a na drugi dzień znowu wyjść z samego rana. Nikt nie wiedział, co
się z nim działo. Gdy postanowiłem z nim porozmawiać, nie chciał mi udzielić
żadnych informacji na temat jego wczesnego wychodzenia z domu i pojawiania się
w nim dopiero późno w nocy. Po kilku tygodniach odkryłem, co ukrywał przede mną
mój brat. Okazało się, że należał do jednego z miejscowych gangów. Nie mieszał
się jednak w żadne przestępstwa, aż do czasu.
- Luke, ja zabiłem człowieka. – powiedział siadając na łóżku. Nie miałem
pojęcia, co powiedzieć. – Luke?
Wciąż nic nie mówiłem.
- Luke, powiedz coś! – krzyknął i potrząsnął mną.
- Ja… - zacząłem. – Beau, jak mogłeś… ja nie wierzę… Zostaw mnie. –
powiedziałem, gdy mnie nie puścił i wciąż trzymał za ramiona. – Zostaw mnie! –
krzyknąłem i wybiegłem z pokoju, w którym obaj przed chwilą przebywaliśmy.
Po jakimś czasie przyzwyczaiłem się do faktu,
że mój brat morduje ludzi na zlecenie. Sam zapragnąłem zemsty po tym, jak Nate
zabił Sophie. Dowiedziałem się od Beau, co zrobić, żeby nie zostać złapanym. To
on mnie wszystkiego nauczył. Po jakimś czasie podał mi namiary na mężczyznę,
który zatrudniał ludzi pracujących na zlecenie. Byłem świadomy tego, że nie
będzie odwrotu, gdy wkroczę w świat pełen przestępstw.
***
No hej :> Proszę bardzo, świeży, nowy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba. Natenczas nie mam pojęcia, kiedy będzie kolejny, chciałabym dodać go najwcześniej za tydzień, ale nie wiem, jak to wyjdzie z czasem i nauką.
Cóż, fragmenty pisane kursywą to WSPOMNIENIA. Tak, żebyście nie mieli wątpliwości. Jeśli macie jakieś pytania, kierujcie je tu: http://www.ask.fm/madiza :) A jak chcecie, bym Was informowała, proszę pisać na twittera: @decisiontaken :) Do następnego! xx